Gdyby nie Treya, wiele rzeczy nie miałoby miejsca. Może Ken Wilber zaszyty gdzieś w jakiejś samotni i nadal składałby swoje cztery ćwiartki. W jego superintelektualny świat wprowadziła sytuacje, w których musiał konfrontować się ze swoim ego, swoimi lękami i frustracjami. Dała też ogromne wsparcie i wiele miłości.
Historia Trei i Kena to love story z metafizycznym happy endem. Dla wielu takie opowieści, to dowód na to, że śmierć to nie koniec życia, a z pewnością nie koniec miłości.
Polecamy "Śmiertelni nieśmiertelni" Kena Wilbera.
W necie ukazał się też krótki filmik z Treyą.
To chyba jedyne publiczne nagranie z jej udziałem:
http://integral-life-landing-pages.s3.amazonaws.com/KWfootnotes/KW_footnotes_vol2.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz