piątek, 29 listopada 2013

Pospinowe przemyślenia


Jak, i czy w ogóle można, być panem swojego losu?

Takie i podobne pytania pojawiły mi się po naszej konferencji. W całkowitym pomieszaniu i z wieloma znakami zapytania próbuję jakoś te myśli uporządkować (czyżby znowu pojawiła się chęć zapanowania nad swym losem?) 
Pomocą okazały się znane skądinąd cztery szlachetne prawdy. Są wszechstronne i uniwersalne.  Myślę, że można (a nawet trzeba) stosować je w rozmaitych aspektach naszego życia. Właściwie obejmują całe życie. Można ich użyć do rozwiązywania rozmaitych dylematów egzystencjalnych, a szczególnie do poszukiwania odpowiedzi na pytania zasadnicze.

1. Pierwszą prawdą jest fakt, że jest cierpienie, niepokój, brak satysfakcji. (DIAGNOZA)
To, że żyjemy w świecie pełnym cierpienia, braku satysfakcji jest oczywiste, nikt nie może temu zaprzeczyć. Każdy doświadczył tego przynajmniej kilka razy w życiu, jeżeli nie codziennie.
Ale nie chodzi o to, aby widzieć świat w czarnych barwach, pesymistycznie.
Głębsze znaczenie cierpienia jest związane z nietrwałością, ciągłą zmianą, nietrwałością ego, z naszym przywiązaniem do rzeczy, które są nietrwałe. Wszystko jest nietrwałe, wszystko się zmienia. Nie ma nic stałego, na czym możesz się oprzeć. A jednak próbujemy…
Ale ponieważ wszystko się zmienia, cierpimy. To cierpienie pojawia się, gdy chcemy coś zatrzymać lub kontrolować. Im bardziej się staramy to robić, tym więcej cierpimy. Fakt, że nie możemy kontrolować rzeczywistości, naszego życia jest podstawą tak rozumianego cierpienia, wynikającego z iluzji i przywiązania do ego – naszych pragnień, koncepcji jak powinno być, wyznaczania jedynie słusznej drogi dla nas i często też dla naszych bliskich.

2. Drugą prawdą jest istnienie przyczyn cierpienia, które możemy zrozumieć. (ETIOLOGIA)
Nasze pragnienia, pożądania, pogoń za złudnymi potrzebami powodują wielkie cierpienie i brak satysfakcji. Zawsze chcemy czegoś więcej lub czegoś innego, i gdy tego nie dostajemy cierpimy. A jak dostajemy, to mamy kolejne oczekiwania i znów cierpimy.
Wymienia się trzy główne źródła cierpienia: pragnienie przyjemności, posiadania władzy i unikania trudności, a przyczyną ich jest niewiedza – nierozumienie natury świata, chciwość – przywiązanie do dobrego oraz gniew – niechęć, że dostaniemy nie to, co chcemy albo, że nie dostaniemy tego, co chcemy.
Żyjemy w ciągłej iluzji, ułudzie, że możemy mieć wszystko, czego zapragniemy. To złudzenie stanowi główną przeszkodę w rozumieniu przyczyn cierpienia, jest naszym podstawowym ograniczeniem, a w konsekwencji powoduje niewłaściwe działanie.
Współczesny świat podsyca w nas te pragnienia, nawet w pewnym sensie zmusza nas do życia w ułudzie: bycia szczęśliwymi, zawsze zdrowymi i młodymi, studiowania, czego tylko sobie wymarzymy, satysfakcjonującej pracy, podróżowania, posiadania wzorowej rodziny i szczęśliwych, spełnionych dzieci. Czytamy rozmaite poradniki, chodzimy na warsztaty samorozwoju, poznajemy swoje mocne strony, drogi do sukcesu, a różni trenerzy i coache utwierdzają nas w przekonaniu, że wszystko możemy osiągnąć, wszystko, co tylko sobie wymarzymy.
Jednocześnie pomijamy główne powody cierpienia: niewiedzę – ignorowanie faktu nietrwałości; egocentryzm – lgnięcie do siebie i oddzielanie się od innych, przywiązanie do siebie; arogancję – kiedy siebie naprawiamy, próbujemy umoralniać, stajemy się zarozumiali i zadufani, stawiamy siebie ponad innymi.
Każdy powinien zadać sam sobie pytanie, jak tworzę moje cierpienie, jak sam się do tego przyczyniam. Odpowiedź kosztuje trochę czasu i wysiłku, a czasem zrobienia bolesnego rachunku sumienia, ale z pewnością warto, a nawet trzeba, jeśli poważnie myślimy o staniu się panem swojego losu.

3. Trzecia prawda mówi, że jest wyzwolenie od cierpienia. (PROGNOZA)
Wyzwolenie od cierpienia to pełne życie. To całkowite wyrzeczenie się, zaniechanie, wyzwolenie, puszczenie pragnienia. Jeśli przyczyną cierpienia jest pożądanie, to sposobem na usunięcie cierpienia jest wykorzenienie pożądania. Stan, który osiągany jest dzięki usunięciu pożądań to stan doskonałego spokoju.
Czy naprawdę wierzymy i chcemy ten stan osiągnąć? Czy chcemy rozstać się z naszymi pożądaniami, pragnieniami, w konsekwencji chęcią panowania nad swoim losem?
Ważne jest zaufanie i wiara w naszą zdolność do osiągnięcia poznania, zrozumienia i zmiany podejścia. Bądźmy dla siebie wyrozumiali i cierpliwi. Kochajmy siebie i akceptujmy. Zaufajmy, że stan doskonałego spokoju jest możliwy i że możemy go doświadczyć, a wcześniej rozpoznać, co nam w tym przeszkadza.
Pierwszy krok robimy już wtedy, gdy podejmujemy trud zrozumienia źródeł cierpienia i przestajemy od niego uciekać.
Doceńmy liczne powody do radości i poczucia pełni obecne w naszym życiu. To może być fundament transformacji cierpienia, przygnębienia, lęku, rozpaczy, gniewu. Dążenie do uzdrowienia powinno wypływać od nas i od nikogo innego.

4. Czwartą prawdą jest droga, która prowadzi do uzdrowienia. (RECEPTA)
Każdy może badać i poznawać siebie, być świadomym swoich ograniczeń, akceptować je, i pozostawać w stanie spokoju i harmonii.
Ta droga to budzenie samoświadomości, widzenie swoich iluzji, przekonań, pragnień, poznawanie ich, oswajanie, i ostatecznie uwolnienie się od nich.
Buddyści mają to na tacy (kroczą swoją Szlachetną Ośmioraką Ścieżką, która pomaga tę drogę osiągnąć), ale inne religie czy systemy filozoficzne, jak choćby stoicy, też dają wskazówki.
W swoim życiu utrzymujmy trzy fundamentalne praktyki:
moralną dyscyplinę (właściwa mowa, właściwe działanie, właściwe życie/zarobkowanie)
doskonałą mądrość (właściwy pogląd/zrozumienie, właściwe myślenie/postanowienie).
medytacyjne zrównoważenie (właściwe dążenie/wysiłek, właściwe skupienie/uważność, właściwa medytacja).
Zaczynamy świadome życie, życie w pełni, obejmujemy to, co myślimy, czujemy, widzimy, słyszymy, robimy. Stawiamy małe kroki, realistyczne, w zgodzie z nami.
Wszystko jest nietrwałe, także nasze przekonania i złudzenia. Czy jesteśmy gotowi na te zmiany? Czy jesteśmy gotowi na porzucenie dotychczasowego sposobu życia, myślenia, na porzucenie chęci kontroli?
Potrzebujemy cierpliwości, ale też dyscypliny i determinacji. Żyjmy i praktykujmy z pełnym zaangażowaniem. Zauważajmy swoje ograniczenia, nawyki i automatyczne zachowania. Cieszmy się z każdej, choćby najmniejszej zmiany w kierunku rozumienia siebie.
I w ten sposób powoli i mozolnie stajemy się panami swojego losu.
Ale… istnieje pewne ryzyko. Może się okazać, że wówczas nie będzie już żadnego pana, który potrzebuje panować, ani żadnego losu…

Ewa Kaian

1 komentarz:

  1. Końcówka szczególnie mocna, świetnie, inspirująco, mądrze.

    OdpowiedzUsuń